Trzeci Rynek

środa, 29 lipca 2009 o 00:21
Chyba w każdym polskim mieście znajduje się bazar, na którym można zaopatrzyć się w świeże warzywa i owoce, tanie ciuchy lub obuwie, jajka
i dużo, dużo kwiatów.
Targowica łowicka jest dokładnie takim samym placem handlowym, z jednym tylko zastrzeżeniem: nigdy nie spotkałam się
z określeniem jej mianem bazaru. Znani mi mieszkańcy Łowicza, jak jeden mąż, zawsze mówili, że "idą na rynek" a gwoździe kupowali "tam obok rynku". Tak tak, obok targowicy znajdował się najsłynniejszy w Łowiczu sklep
z gwoździami i artykułami żelaznymi. Uwielbiałam tam chodzić i zaglądać do misek pełnych gwoździ, śrubek
i tym podobnych dóbr wszelakich, które kupowało się na kilogramy.
Rynek położony jest w centrum miasta — od zawsze* znajdował się na skrzyżowaniu ulic Starzyńskiego
i Sikorskiego. W poprzednim ustroju te ulice nosiły inne nazwy: w tamtym czasie był to róg ulic 22-go lipca
i Wodociągowej.

W Łowiczu, zgodnie z utartym obyczajem, targowe są dwa dniw tygodniu — wtorek i piątek, chociaż powoli i to ulega zmianie — od kilku lat handel kwitnie także w sobotnie poranki. W tych dniach na rynku pojawiają się handlarze z dalszych i bliższych okolic, którzy w swojej ofercie mają przysłowiowe "mydło i powidło": warzywa, owoce, ubrania, buty, pasmanterię, sprzęty kuchenne, meble, starocie.
Moje wczesne dzieciństwo przypadło na końcowe lata PRLu. Był to okres kiedy w sklepach było szaro i pusto, a targowica nęciła kolorowymi plamkami warzyw i owoców, zapachem kwiatów i... koglem-moglem:) Taka była tradycja — po powrocie z zakupów na rynku i przytachaniu mendla świeżych jaj, następowało kręcenie żółtek
z cukrem i kakao lub kawą — w zależności od nastroju i zasobu babcinych puszek z sypkimi napojami :) Dziś salmonella jest już tak powszechna, że nie odważyłabym się chyba na kogel-mogel, nawet z jaj od przekupek...

Ze wspomnień o targowicy najlepiej pamiętam moja babcię, idącą ze mną jakieś 20 lat temu na rynek
i zawsze pytającą "po czemu te jajka". Dawno juz nie słyszałam aby ktoś w ten sposób dowiadywał się o cenę :) Teraz ceny na tabliczkach są wypisane, czarno na białym jak krowie na granicy:)
Handlarze natomiast wciąż są tacy sami: rozglądając się wśród z nich, można dostrzec zarówno staruszki handlujące jajkami od kur z podwórkowej hodowli lub kwiatkami z własnego ogródka, jak i bardziej "profesjonalnych" kupców sprzedających jaja z ferm kurzych oraz warzywa i owoce z podłowickich pól i sadów. Oprócz straganów wybudowano jednak pawilony, postawiono jatki zgodne z normami sanepidu... to trochę zmienia wizerunek dawnej targowicy, nawet w takim miejscu nie da się zatrzymać upływającego czasu:)
Eh, kończę bom się rozrzewniła i ta notka wygląda zupełnie inaczej niż wyglądać miała. A na zrobienie zdjęcia przekupniom się nie odważyłam — bałam się ryzykować utratę aparatu, Księżacy bywają nieco porywczy ;-)



Na zakończenie - fragment aktualnej targowicy:

0 paski

Prześlij komentarz

Łowickie Migawki | Powered by Blogger | Entries (RSS) | Comments (RSS) | Designed by MB Web Design | XML Coded By Cahayabiru.com